Moje zaliczenie
„Masz mi to zaliczyć w przyszłym
tygodniu!”-Te słowa były dla mnie wybawieniem, nawet nie zdajecie sobie sprawy
jak bardzo cieszyłem się z możliwości poprawy. Wiedziałem, że muszę się
przyłożyć dwa razy bardziej, by nie zawieść człowieka, który dał mi tą jakże
wyjątkową szansę… Nie oszukujmy się, taniec nie idzie mi specjalnie dobrze. Nie
mam jakiś super ocen, więc kolejny niezaliczony sprawdzian wszystko by jeszcze
bardziej pogorszył, a to byłby gwóźdź do trumny.
-I ty mówisz, że nauczyciele cię nie
lubią?- Zapytała śmiejąc się pod nosem
-Wyjątek potwierdza regułę-Powiedziałem
będąc skupionym na czymś zupełnie innym niż moja przyjaciółka
-Yah!- Krzyknęła, gdy zorientowała się,
że praktycznie ją ignorowałem- Słuchasz
mnie ty?
-Tak, tak-Nadal nie utrzymywałem z nią
kontaktu wzrokowego
-Taaa- Powiedziała zrezygnowana
-Oddawaj!- Zareagowałem żywo, gdy po
chwili zabrała mi zeszyt
-A co to pamiętnik, że tak go bronisz?- Zapytała
zaczynając bez krępacji przeglądać strony
-Niee?- Powiedziałem zirytowany-Oddawaj!- Krzyknąłem zły
To nie był pamiętnik! Tak dla
jasności to powtarzam, ale wtedy pozostaje pytanie: „Dlaczego go tak bronisz
skoro to tylko zwykły zeszyt?” Otóż bardzo nie lubię jak ktoś przegląda
moje zapiski bez wyraźnej zgody. Czasami zapisuje tam różne rzeczy na
marginesach np. „Zjadłbym dzisiaj ramen >.<” albo „Ta wiedźma myśli, że
skoro zmieniła fryzurę to jest ładniejsza?” a ostatecznie „Dlaczego muszę mieć
rodziców alkoholików?” Ten ostatni przykład jasno wskazuje, że mam problemy w
domu, bo przecież tam gdzie alkoholizm tam i brak pieniędzy, prawda? A
przynajmniej ja wyrobiłem sobie taką opinie i będę się jej trzymał.
-Ty piszesz piosenki?- Ucieszyła się
W końcu zabrałem jej zeszyt
obdarzając przy tym wściekłym spojrzeniem pod którego naciskiem lekko się skuliła,
chyba zdała sobie sprawę z tego, iż nie powinna zabierać mi moich rzeczy.
-Właśnie dlatego nie chciałem dać ci
zeszytu-Westchnąłem ciężko
Nastała chwila ciszy, kiedy tylko
na siebie patrzeliśmy, aż w końcu…
-Mogę przeczytać?- Zapytała entuzjastycznie
-Nie-Krótka odpowiedź z mojej strony,
ale to niestety nie ostudziło jej zapału
-No nie bądź taki!- Jęknęła
Spojrzałem na wyświetlacz
telefonu, a serce momentalnie zabiło mi znacznie szybciej. Jeżeli się nie
pośpieszę to na pewno nie zdążę do pracy, a to będzie równoznaczne ze
zwolnieniem. Człowiek, który mnie zatrudnił stanowczo za poważnie traktuje
takie rzeczy… Ale co mogę poradzić? Już dwa razy dał mi ostrzeżenie i
powiedział, że jeżeli to się powtórzy to mogę już w ogóle nie przychodzić. Mógłby
tylko tak mówić, prawda? Jednak jego zimny ton wskazywał na coś zupełnie
innego. Ugh! Mam ciarki, gdy tylko sobie o tym przypomnę!
-Muszę lecieć!- Zerwałem się i biegiem
udałem się na najbliższy przystanek
-Yah! Jeszcze się dorwę!- Krzyknęła za
mną
W myślach przeklinałem siebie
samego za to, że nie upilnowałem czasu i pozwoliłem się zagadać. Niby cały czas
miałem pozytywne nastawienie, ale gdy autobus stawał na każdych światłach, mój
entuzjazm nieco opadł. Widziałem, że ludzie patrzą się na mnie jak na wariata i
chyba mieli prawo, nie? Cały czas coś mamrotałem pod nosem, a do tego byłem
bardzo rozdrażniony. Po prostu zachowywałem się dziwnie.
Los jednak okazał się dla mnie na tyle łaskawy i ostatecznie zdążyłem przyjść na miejsce jeszcze nim zaczęła się moja
zmiana. Przy wejściu nie spotkałem nikogo innego jak mojego szefa, który
zapewne był już gotów do kolejnego ochrzanienia mnie, ale niestety musiałem go
rozczarować. Niby zostało mi tylko pięć minut (Przez które będę próbował
odzyskać oddech) ale zdążyłem. Jednak mimo wszystko czułem na sobie wzrok szefa.
-No co? Przecież się nie spóźniłem
-A czy ja coś mówię?- Powiedział zimno
po czym wszedł do budyneczku
Gdzie pracuje? W sklepiku
osiedlowym znajdującym się trochę od mojego domu. Było to kompletnie inne
osiedle niż to, na którym mieszkam. Jeżeli miałbym określać jacy ludzie tu
mieszkają to: średniozamożni,
zdecydowanie tak
Oni chyba nie wiedzieli jak
bardzo im zazdroszczę, czasami zastanawiałem się ile kosztowałoby wynajmowanie
kawalerki na takim osiedlu, ale zaraz po tym sobie przypominam, że mój portfel
nie pozwoli mi nawet na wynajęcie składziku. Ta praca wcale nie była taka zła
na jaką mogłaby się wydawać. Fakt, siedziałem w jednym miejscu i czasami
musiałem użerać się z nieznośnymi klientami (Na całe szczęście takich było tu
niewielu) Zwykle przychodziły staruszki chcące z kimś porozmawiać, a że byłem
zawsze pod ręką to zapewniałem im tą drobną rozrywkę, naprawdę poznałem
ciekawych ludzi.
Siedząc tam miałem naprawdę dużo
czasu, by pomyśleć nad jakąś choreografią i wszystko byłoby dobrze gdybym mógł
tylko gdzieś ją wykonać, a działanie na wyczucie nie było dobre. Ostatecznie i
tak musiałem spróbować, więc wyszedłem zza lady, zacząłem tańczyć, a wtedy…
-A co ty takiego robisz chłopcze?-
Zapytała jedna z klientek
Na dźwięk jej głosu
przestraszyłem się. Nie chciałem by ktokolwiek to widział, a zwłaszcza ktoś
bywający tu tak często jak ona! Z natury wiem, że te przyjemnie wyglądające staruszki są strasznymi paplami, więc rzecz biorąc każdemu może powiedzieć co takiego robię
podczas pracy. W efekcie tego zaskoczenia straciłem równowagę i upadłem na
tyłek. Syknąłem cicho natychmiast się podnosząc i obdarowując kobietę
przepraszającym spojrzeniem.
-Ja tylko… Eeeee- Spuściłem głowę-Proszę nie mówić mojemu szefowi-Skłoniłem
się nisko
Wiedziałem, że kobieta patrzy na
mnie teraz z zaciekawieniem, nie byłem pewny co zrobi. Ona jedynie poklepała
mnie lekko po głowię. Zdziwiłem się czując to, dlatego podniosłem wzrok i
spojrzałem na nią badawczo.
-A czy ja coś widziałam? Przyszłam tylko
kupić ryż-Uśmiechnęła się- I jedyne
co mogę powiedzieć to to, że jak zwykle byłeś uprzejmy-Zaśmiała się
Zrezygnowany wracałem powoli do
domu. Co prawda staruszka powiedziała, że niczego nie widziała, ale jednak ten
dzień był bardzo męczący i szczerze miałem dość. Wiedziałem, iż powinienem choć
przez chwile potrenować choreografię jaką ułożyłem, ale kompletnie nie miałem
na to siły, a po za tym termin poprawy był wyznaczony za tydzień, więc miałem
jeszcze kupę czasu (A przynajmniej tak mi się wydawało) Chciałbym, by droga do
mieszkania trwałą o wiele dłużej, ale co poradzić? Przynajmniej będę mógł się
położyć we własnym ciepłym łóżku i trochę zdrzemnąć… Co prawda mam pewne obawy
co do spania w tym domu. Jednak jestem zbyt zmęczony, by o cokolwiek się martwić. Tak na prawdę codziennie śpię takiej jakby opuszczonej piwnicy po wyburzonym
budyneczku. Nie jest to za wielkie, ale w sam raz, by się schronić. Niestety
jak można się domyślić nie jest tam też bezpiecznie. Niedawno znalazłem sposób,
by się upewnić, że tam nikt nie wlezie podczas, gdy będę spał. Jak można się
domyślić nie ma tam drzwi, więc najzwyczajniej w świecie blokuje wejście.
Cicho, tak by nikt nie słyszał
wszedłem do domu, natychmiast udając się do swojego pokoju. Byłem zmęczony i
niespecjalnie miałem ochotę użerać się z pijanymi rodzicami… Kiedy zadebiutuję
to wszystko się skończy! Oczywiście zdaje sobie sprawę, że życie idola nie jest
łatwe, ale jakie może być gorsze od mojego obecnego? Chyba nie jest wiele
przykładów, prawda? Będąc w pokoju czym prędzej położyłem się do łóżka. Nawet
już nie trudziłem się zdejmowaniem ciuchów, po prostu padłem. Niestety, nie
było mi dane zasnąć, ponieważ już po chwili rozdzwonił się mój telefon.
-Hm?-
Zapytałem sennie
-Yah! Nie daruje ci tej ucieczki-Powiedziała
zła-Obudziłam cię?- Zapytała już
łagodniej
-Tak jakby-Widziałem w tych słowach
szansę na szybkie zakończenie rozmowy
-W takim razie będę mówiła szybko-Powiedziała
zawzięta, a ja westchnąłem cicho zdając sobie sprawę z tego, że to może jednak trochę
potrwać-Chodzi o to zaliczenie, jak
chcesz to mogę ci pomóc coś wymyślić-Zaoferowała się
-Chcesz to zrobić za mnie?- Zapytałem
badawczo
-Za kogo mnie masz, co? Sam to zrobisz, a
ja będę cię tylko motywowała-W wyobraźni widziałem jak się teraz szczerzy
-Powiedzmy, że się zgodzę i co dalej?
-Będę przychodziła do ciebie, a ty będziesz
mi pokazywał co wymyśliłeś- Zaświergotała uroczo
Na te słowa zmieniłem pozycję z
leżącej na siedzącą. Ona chciała iść do mnie do domu? Mój mózg zaczął pracować
na najwyższych obrotach, by tylko znaleźć wymówkę, w którą dziewczyna będzie w
stanie uwierzyć i nie weźmie mnie za idiotę. Wiedziałem, że ona tak łatwo nie
odpuści. Już oddawana chciała zobaczyć jak mieszkam, poznać moją rodzinę…
Gdybym tylko jej powiedział prawdę wszystko stało, by się łatwiejsze, prawda? Raczej nie
-Eeeee…
-Wybacz muszę kończyć!- W tle słyszałem
głos jej mamy-Jutro razem przyjdziemy do ciebie
I się rozłączyła, a ja zostałem z
poważnym problemem. Praktycznie niczego nie mówiłem jej o tym jak mieszkam i
jaką mam rodzinę, zawsze ignorowałem tego typu pytania lub odpowiadałem
wymijającą, więc nie będzie mi mogła zarzucić kłamstwa. Jednak może być złą, że
nie powiedziałem jej o takim stanie mojego życia.
Zasnąłem, zasnąłem chcąc już
dzisiaj się niczym nie martwić. Jednak ile mi dane było odpocząć? Trzy godziny
to było dla mnie stanowczo za mało, ale właśnie po takim czasie w moim domu znowu
zaczęła się jakaś chora libacja. Nie chciało mi się zwlekać z łóżka, ale
wiedziałem że prędzej czy później i tak to zawędruje do mojego pokoju, więc
wolałem się z niego ulotnić już teraz niż po spotkaniu któregoś z gości lub
domowników. Tej nocy długo myślałem nad choreografią, ćwiczyłem czasami
zmieniając kroki. Najgorsza jednak była ta niepewność.
***
-Wyglądasz strasznie-Powiedziała, a ja
nawet się z nią nie kłóciłem. Wiedziałem, że po tylu nieprzespanych godzinach
muszę wyglądać cudownie
Siedzieliśmy właśnie na szkolnym
dziecińcu gdzie podczas przerw wychodziła większość uczniów. Czasami bywało tu
tłoczno, ale jakoś nigdy nie mogłem sobie odmówić odetchnięcia świeżym
powietrzem po przebywaniu w dusznej sali.
-Coś ty znowu robił po nocy, co?-
Zapytała drążąc temat- Yah! Nie zasypiaj
mi tu!- Uderzyła mnie lekko w ramie
-Wybacz-Uśmiechnąłem się krzywo-Mam problemy ze snem i tyle
-Mhm a ja jestem przywódczynią Korei
Północnej
-Miło mi poznać-Powiedziałem następnie
ziewając-Nazywam się…
-Nie prowokuj mnie-W jej głosie było
mona wyczuć powagę-A więc? Co takiego
robiłeś?
-Układałem choreografię, bardzo się tym
martwiłem i nie mogłem spać, zadowolona?- Zapytałem zmęczony
-Właśnie! Prawie bym zapomniała, że dzisiaj
do ciebie przychodzę-Rzekła uradowana
Czułem jak przyśpiesza mi serce.
Wiedziałem, że jakoś muszę ją spławić, ale ona wyglądała na taką, która nie
miała zamiaru odpuszczać tej wizyty.
-Widzisz jest taka… delikatna sprawa-Zacząłem
powoli
-Hm?- Zaciekawiła się-O co chodzi?
-Lepiej jakbyś jednak do mnie nie
przychodziła-Wypaliłem
-Co? Dlaczego?- Zapytała zawiedziona
-W mojej rodzinie ostatnio nie dzieje się
zbyt dobrze
W mojej rodzinie nigdy nie działo
się dobrze, a przynajmniej ja czegoś takiego nie pamiętam.
-Och rozumiem-Powiedziała smutno-Współczuje
Byłem poniekąd szczęśliwy, że tak
łatwo udało mi się ją odwieść od tego pomysłu. Myślałem, że w tej sprawie
będzie naprawdę bardzo uparta zważając na to jak bardzo chce zobaczyć jak
mieszkam. Nawet przez chwile pomyślałem, że coś musi się za tym kryć, ale
szybko porzuciłem tę myśl
***
-Nie wierze… Jak to mogło się stać?-
Rzuciłem pytanie w przestrzeń nie oczekując niczyjej odpowiedzi
Co się takiego stało? Właśnie na
jutro mam termin poprawki, a moja choreografię nadaje się jedynie do… Właściwie
nie, ona nie nadaje się kompletnie do niczego. Zrezygnowany siedziałem na ławce
umieszczonej na dziedzińcu szkoły nie do końca zdając sobie sprawę jak taki
ogrom czasu tak szybko się skończył. Wiedziałem, że szkoła zajmuje mi bardzo
dużo czasu, ale żeby aż tyle? Wszystko znowu zaczęło iść w złym kierunku i to
teraz kiedy pomyślałem sobie, że wszystko jest dobrze.
-Nie załamuj się-Próbowała mnie
pocieszyć
-Nawet nie mam co tam pokazać, a ty mi
mówisz żebym się nie załamywał? Słyszysz sama siebie?- Zapytałem załamany
-Najgorsze co możesz teraz zrobić to poddać
się
-Więc co mam zrobić? W jeden dzień nie
wymyślę i nie nauczę się choreografii. Zawodowcy nawet tak nie robią
-Zapomniałeś o jednym– Wyszczerzyła się
Spojrzałem na nią badawczo
starając się rozszyfrować to o czym mówi, ale w tej chwili nic mi nie
przychodziło do głowy
-Co takiego masz na myśli?
-Serio? Serio?!-Zaśmiała się z mojej
niewiedzy-A coś takiego jak improwizacja
nic ci nie mówi? Improwizuj człowieku!
-Mam postawić wszystko na improwizacje?
-Zapytałem nieprzekonany
-A masz jakiś inny pomysł geniuszu? Lepiej
jest postawić na improwizacje niż przyjście nie mając kompletnie nic-Powiedziała
będąc pewna swoich racji
-Na Ji Min…- Zacząłem
-Tak?- Zapytała niepewnie
-Dlaczego ty zawsze musisz mieć racje?
Dziewczyna jedynie uśmiechnęła
się lekko i nic nie mówiąc po prostu odeszła. Przez chwile ją jeszcze
obserwowałem, ale potem postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce. Oczywiście
pomysł improwizacji był naprawdę kuszący… Ba! Był chyba jedynym możliwym wyjściem
z tej sytuacji. Jednak ja widziałem coś jeszcze, ta rozmowa naładowała mnie
jakąś dziwną siłą. Biegiem udałem się do piwniczki, w której zdarza mi się
sypiać. Znajduje się tam wielkie lustro, więc jest prawie jak w sali tanecznej.
Stanąłem naprzeciw lustra
obserwując każdy swój ruch. Przed mną było naprawdę bardzo trudne zadanie.
Musiałem wymyślić choreografię, zapamiętać ja i jeszcze być na tyle przytomnym,
by zatańczyć ją przed nauczycielem, kiedy z uwagą będzie patrzyła na mnie cała
klasa. Jeżeli w trakcie tego krótkiego występu coś mi się nie uda, natychmiast
przejdę do improwizacji mając jednocześnie nadzieje, że nikt nie zauważył
mojego potknięcia. Zamknąłem oczy po czym po prostu zacząłem robić to co do
mnie należy
-Prawie się spóźniłeś!- Skarciła mnie
przyjaciółka
-Wybacz, wybacz!- Powiedziałem na
wstępie
Dziewczyna przyjrzała mi się
dokładniej widocznie widząc we mnie jakąś zmianę
-Chodząca radocha co się stało z twoim
pesymizmem? Miał cię dość i uciekł?
Zaśmiałem się na jej słowa co
jedynie potwierdzało w jak bardzo dobrym humorze byłem
-Udało mi się-Wyszczerzyłem się
-Słucham?- Zmarszczyła brwi
-W jedną noc ułożyłem choreografię! Sam nie
wiem co to było-Powiedziałem podekscytowany-Wszystko wydawało się takie proste, że poszło mi naprawdę łatwo
-Jesteś tego absolutnie pewien?- Zapytała
nieprzekonana
Mój entuzjazm trochę przygasł,
gdy usłyszałem jej słowa i patrzyłem na pełną wątpliwości twarz. Ona we mnie
nie wierzyła? Starałem się tak tego nie pojmować, ale właśnie na to wychodziło,
prawda? Chyba miała jednak do tego prawo… W końcu jeszcze wczoraj było ze mną
naprawdę źle…
-Uwierz mi, dobrze?- Uśmiechnąłem się
lekko-Tym razem nie zawalę, więc trzymaj
za mnie kciuki
-Dobrze wiesz, że i tak będę
Lekcja się zaczęła, a ja z każdą
chwilą coraz bardziej traciłem pewność siebie. W mojej głowie zaczęły rodzić
się różnego rodzaju wątpliwości. Jednak nie miałem nawet najmniejszego zamiaru odpuszczać.
Nie chciałem improwizować.
-Shi Woo- W końcu nauczyciel mnie
wywołał
Powoli wyszedłem na środek
czekając, aż dostanę sygnał do rozpoczęcia pokazu. Myślałem, że to oczekiwanie
będzie trwało w nieskończoność, ale po chwili dostałem pozwolenie. Właśnie
wtedy cały stres odszedł, poczułem się niebywale pewnie. Zupełnie tak jakbym
robił to już od wielu, wielu lat. Może to i głupie, ale wszyscy przestali wtedy
dla mnie istnieć, liczyła się tylko ta jedna chwila… To było cudowne uczucie.
Gdy skończyłem nauczyciel spojrzała
mnie surowym wzrokiem intensywnie nad czymś myśląc
-Gratulacje, zaliczyłeś-Powiedział
cicho po czym rozpoczął lekcje
Niemal natychmiast znalazłem się przy
swojej przyjaciółce, która nie wiedzieć czemu miała łzy w oczach, kiedy zapytałem
się o nie. Jedynie uderzyła mnie w ramie mamrocząc, że jest ze mnie dumna
-To wszystko dzięki tobie-Powiedziałem,
gdy już wracaliśmy do domu
-Nie przesadzaj-Uśmiechnęła się-To ty starałeś się przez całą noc, kiedy ja
doradziłam ci, być improwizował
-I właśnie to sprawiło, że zachciałem
jednak zawalczyć!- Zareagowałem wesoło
-Twoi rodzice pewnie się ucieszą z faktu,
że zaliczyłeś-Zaczęła w pewnej chwili
Mój entuzjazm natychmiast przygasł,
co nie uszło jej uwadze
-Przepraszam, nie powinnam-Spuściła
głowę
-Nic się nie stało-Uśmiechnąłem się-To do jutra, tak?
Dziewczyna jedynie skinęła głową
i weszła przez furtkę, która była wejściem na posesje jej rodziny. Ja natomiast
bez jakiś większych ceregieli udałem się do swojego domu. Czułem, że
dzisiejszego dnia nie zepsują mi nawet pijani rodzice! Zaliczyłem… Muszę się
postarać, by nigdy więcej nie doszło do takiej sytuacji, bym musiał coś
poprawiać.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZostałeś nominowany do Liebster Blog Award. Szczegóły na moim blogu :)
OdpowiedzUsuńhttp://w-dwoch-wymiarach.blogspot.com
Podoba mi się pomysł tego opowiadania. Poruszasz w nim delikatne kwestie, typu patologia w rodzinie, co jest fajne. Mam nadzieje, że bohater osiągnie swój cel i stanie się sławny pewnego dnia oraz, że zwierzy się przyjaciółce, a ona nie odwróci się od niego :)
OdpowiedzUsuńJednak podczas czytania przeszkadza mi pogrubianie tekstu podczas dialogów oraz brak znaków interpunkcyjnych. Tekst wiele by zyskał, gdybyś zwrócił na nie uwagę. Weźmy na przykład takie zdania:
„-Yah! Nie daruje ci tej ucieczki-Powiedziała zła-Obudziłam cię?- Zapytała już łagodniej”
- Yah! Nie daruje ci tej ucieczki - powiedziała zła dziewczyna. - Obudziłam cię? - zapytała już łagodniej.
Czekam na kolejny rozdział i gorąco pozdrawiam.
Jeśli masz chęci i czas to zapraszam do mnie:
amandiolabadeo.blogspot.com