Moje piekło
Chyba już sam nie pamiętam, kiedy
postawiłem sobie za cel zostanie gwiazdą. Wiem tylko, że było to bardzo dawno
temu, jeżeli miałbym na coś obstawiać to raczej okres, w którym chodziłem
jeszcze do podstawówki. Wiedziałem, że to marzenie nie będzie proste do
zrealizowania, ale… W końcu takie właśnie są marzenia, prawda? Trzeba się sporo
napracować, by je spełnić. Pracowałem ciężko, nie mając kompletnie niczyjego
wsparcia, przecież rodzice alkoholicy nie mogli, by mi go dać, racja? Sam więc
zarabiałem, by opłacić lekcje śpiewu. Niestety nie byli to zbyt dobrzy
nauczyciele, ale jak na początek z pewnością wystarczali, dopiero po pewnym
czasie zorientowałem się, że uczą mnie ciągle tego samego, gdy ja już dawno ich
przerosłem. Miałem talent? Osobiście bym tak nie powiedział, nauka śpiewu wcale
nie przychodziła mi łatwo, nie raz straciłem głos z powodu zbyt intensywnych
ćwiczeń, ale nigdy mnie to nie zniechęciło. Wiedziałem, że jeżeli czegoś nie
zrobię to skończę jak moi cudowni rodzice, a tego nie chciałem. W wieku
szesnastu lat zacząłem pracować dorywczo jako kelner w jednej z restauracji. Było
ciężko, ale pieniądze z tego nie były wcale takie małe, więc nie mogłem zbyt dużo
narzekać. Zbierałem każdą monetę, by opłacić znacznie lepszych nauczycieli. Czy
się opłaciło? Osobiście myślę, że tak, ponieważ w wieku osiemnastu lat dostałem
się do dobrej szkoły muzycznej, Byłem na dobrej drodze.
-Źle, źle i jeszcze raz źle!- Krzyknęła
jedna z moich nauczycielek- Co jest
trudnego w zaśpiewaniu tego, co? Nie wiem może ja jestem jakaś inna-Powiedziała
wyraźnie zła
-Przecież się staram, prawda?- Powiedziałem
patrząc na nią bojowo
Nie miałem zamiaru dać sobą
pomiatać, nigdy nie byłem osobą, która dawała sobie pluć w twarz. Co prawda
przy nauczycielce powinienem zachować choć trochę ogłady, ponieważ pyskowanie
niestety często kończyło się karą…
-Ja w nią nie wierze!- Krzyknąłem
zdenerwowany kopiąc leżącą na ziemi puszkę-Staram
się jak mogę, a ona jeszcze śmie mi wlepiać punkty karne. To jest chore!
-Myślę, że nie za twoje starania wlepiła ci
punkty- Zachichotała koleżanka z mojej klasy-Wiesz może jak przestaniesz do niej pyskować to będzie ci szło znacznie
lepiej, co?
-Z tą wiedźmą? Z nią nie da się żyć
pokojowo-Westchnąłem ciężko
-Spójrz na mnie!- Zaśmiała się-Mnie w ogóle nie gani-Wytknęła język w
moją stronę-Wystarczy tylko być miłym
-Lizuska-Skomentowałem jedynie
Jak można się zapewne domyślić
nie była specjalnie zadowolona z powodu użycia przeze mnie takiego słowa.
Wydęła wargę udając wielce obrażoną, zapewne oczekiwała, że zmięknie mi serce i
ją przeproszę. Na jej nieszczęście znałem już te jej triki i doskonale
wiedziałem, iż wcale nie jest na mnie obrażona, a tylko udaje
-Do jutra-Rzuciłem jedynie oddalając
się
-Ej no wiesz co?!-Krzyknęła za mną- Kiedyś naprawdę się obrażę!
Uśmiechnąłem się pod nosem i
ruszyłem powolnym krokiem w kierunku swojego domu... A raczej budynku, który
powinienem nazywać domem. Od mojej szkoły niestety jest to spory kawałek, więc
bywa, że czasami muszę wstać dwie godziny przed zajęciami, by zdążyć na
zajęcia, ale byłem na to gotowy. Moje mieszkanie jest w jednej z
najbiedniejszych dzielnic miasta, a szkoła wręcz przeciwnie, co mogłem zrobić?
Jak już wspomniałem byłem na to gotowy.
Powoli widziałem jak zadbane
budynku pojawiają się coraz rzadziej, aż w końcu ustępują miejsca zniszczonym,
pomazanym ruderom. Tak ruderom, bo chyba inaczej nie mogłem tego nazwać. W
szkole nawet przez myśl mi nie przeszło, by podzielić się z kimkolwiek tym z
jakiej dzielnicy pochodzę. Nawet dziewczyna, którą odprowadziłem pod dom tego
nie wie. Ja… Ja po prostu uznałem, że tak będzie dla mnie lepiej, przecież co
jest złego we wstydzeniu się takiego życia?
I oto stałem przed moją brutalną
rzeczywistością, przed moim piekłem. Chyba nie jestem już zdolny zliczyć ile
nocy spędziłem po za domem, by tylko nie oglądać jak ludzie, którzy powinni
dawać mi przykład upijają się na umór.
Już z frontu było widać jak
bardzo zaniedbany jest ten dom, przez jakiś czas starałem się, by wyglądał choć
trochę bardziej… Przyjaźnie, ale co z tego skoro przy najbliższej libacji
wszystko trzeba było robić od początku? Budynek był koloru szarego, podwórko za
nim nie było koszone chyba od roku, a przed domem wejścia broniła zardzewiała
furtka, która z trudem wpuszczała kogokolwiek. Daje słowo! Już prościej jest
przejść przez ogrodzenie.
Wszedłem do domu i już na wstępie
zatkałem nos… Ten smród niestety był mi znajomy, zdradzał on, że w tym domu
jeszcze niedawny spożywany był alkohol. Wstrzymując oddech zacząłem otwierać
wszystkie okna, aż w końcu doszedłem do kuchni, gdzie spotkałem moją matkę. Leżała
oparta o lodówkę z flaszką w ręce, oparłem się o framugę drzwi i obserwowałem
ją chwile. Powinienem ją zostawić w tamtym miejscu, prawda? Niestety nie
potrafiłem, mimo wszystko była to moja matka. Podszedłem, wziąłem ją na ręce i
zaniosłem do… Do sypialni, nie było tam za czysto, ale to lepsze niż spanie na
podłodze, nie? Położyłem ją delikatnie na łóżku i przykucnąłem przy niej
poprawiając kosmyk opadający na jej czoło. Już miałem odejść, kiedy poczułem
ucisk na ręce, mimowolnie się obejrzałem. Mama patrzyła na mnie zmęczonym
spojrzeniem
-Przepraszam synu-Mówiła cicho-Nie zasłużyłeś na taką matkę jak ja-
Kontynuowała
Co mogłem zrobić? Uśmiechnąłem
się do niej i pocałowałem ją w czoło życząc dobrego snu. Zrobiłem to, by przez
chwile zobaczyć uśmiech na jej twarzy, prawda jest taka, że moja matka nie
zawsze taka była. Kiedyś była radosną kobietą, której uśmiech nie schodził z
twarzy. Na początku tylko ojciec pił, ona nie mogąc sobie poradzić z tym co się
dzieje, sama zaczęła pić. Obraz tamtej kobiety, którą kiedyś była mogę oglądać
jedynie na ocalałych zdjęciach. Według mnie ona też nie zasługiwała na takie
życie. Z tego co widziałem kiedyś była naprawdę piękną kobietą, a teraz? Teraz
wygląda jak wrak człowieka, chyba jedyne co jej pozostało po dawnym wyglądzie to
drobna postura. Przerażało mnie to…
Do sypialni rodziców wróciłem
jakieś pięć minut później stawiając na stoliku nocnym dzbanek z wodą i pustą
szklankę. Wiedziałem, że gdy się obudzi to będzie dla niej bardzo miły prezent
nim… Nim zacznie znowu pić. Oczywiście pieniądze brali z zasiłku dla bezrobotnych
i niestety nim zdążę im go zabrać. Oni już przetracają go na kolejną porcje
alkoholu. Jak można się domyślić sam dbam o jedzenie i ubrania dla siebie, a do
tego muszę opłacić szkołę, która przecież też coś kosztuje. Naprawdę nie wiem
ile tak jeszcze pociągnę.
Siedziałem we własnym pokoju,
kiedy drzwi się otworzyły i stanął nich mój ojciec, człowiek, do którego już
dawno temu straciłem resztki szacunku. Spojrzał na mnie mało przychylnie
-Gdzie twoja matka-Zapytał zimno
-W sypialni-Odpowiedziałem krótko, nie
chciałem z nim rozmawiać. Wiedziałem, że jeszcze do końca nie wytrzeźwiał
-Gówniarzu trochę szacunku!- Krzyknął
Miałem mu ochotę powiedzieć mu
parę „ciepłych” słów, ale doskonale wiem jakby to się skończyło. Nie chciałbym
w szkole tłumaczyć się, dlaczego mam poobijaną twarz. Jeszcze tego, by
brakowało, miałem to szczęście, że szybko odechciało mu się konwersacji ze mną,
więc odszedł i mogłem spokojnie zająć się tym co robiłem nim mi przerwano.
***
-Ej, ej! Nie zasypiaj mi tu!- Szturchała
mnie rozbawiona
Uchyliłem leniwie powieki
spoglądając na rozbawioną twarz przyjaciółki. Dzisiejszej nocy też byłem po za
domem, więc nic dziwnego, że teraz wręcz usypiałem. Gdzie byłem? Pracowałem,
miałem nocną zmianę, było ciężko ale dzięki niej wpadnie mi trochę więcej
pieniędzy do kieszeni, więc ostatecznie było chyba warto, nie?
-Przecież nie zasypiam-Powiedziałem
sennie chwilę później ziewając
-Ja nie wiem co ty robisz-Westchnęła
zrezygnowana-Musisz się wysypiać, bo
wyglądasz strasznie!
Wiedziałem, że się o mnie martwi
i choć bardzo chciałem nie mogłem jej powiedzieć prawdy o swoim życiu. Co
prawda dalej byśmy byli przyjaciółmi, ale jedno by się zmieniło: zaczęłaby mi
współczuć, a ja nie chce żadnego współczucia, pogodziłem się z życiem jakie
wiodę i nie widzę potrzeby, by się nade mną litować. Żyje w piekle to prawda,
ale to moje piekło, z którym sam muszę sobie poradzić.
-Przepraszam,
że cię martwię-Uśmiechnąłem się lekko
-Ranyyy powinieneś się wyspać-Narzekała
dalej-Chyba, żeeee- Rzuciła mi
dwuznaczne spojrzenie
-Powtarzasz się- Zaśmiałem się krótko- I…eee co się tak gapisz, co?- Zapytałem
całkiem zdezorientowany
-No powiedz kto ci nie daje spać po nocach
Moja twarz musiała wyglądać
komicznie, kiedy usłyszałem te słowa. Nie wiedziałem czy ona mówi poważnie czy
jednak nadal sobie ze mnie żartuje. Wszystko jednak wskazywało na to, że naprawdę
pyta się czy jestem z kimś w związku. W tamtym momencie wybuchłem niekontrolowanym
śmiechem, widziałem jak niektóre osoby z naszej klasy dziwnie się na mnie
patrzą, ale nie obchodziło mnie to! Śmianie się z tego po prostu było obowiązkiem!
-Właśnie sprawiłaś, że mój dzień będzie
szczęśliwy-Powiedziałem dalej się śmiejąc
-Yah!- Krzyknęła uderzając mnie lekko w
ramię-Przestań się śmiać-Zdenerwowała
się
Odchrząknąłem ponownie siadając
po turecku, ze wszystkich sił próbowałem zachować powagę, ale chyba nijak mi to
wychodziło, bo dziewczyna cały czas mrużyła oczy, gdy na mnie patrzyła.
Ostatecznie i ona zaczęła się śmiać. Musieliśmy wyglądać dziwnie na tle dziwnie
poważnych ludzi będących w sali tanecznej. Większość z nich to snoby, które
uważają, że pieniądze wszystko rozwiążą. Najpewniej żaden z nich nie ma tutaj
prawdziwego, szczerego przyjaciela, a dlaczego? Bo każdy z nich sztyletuje
drugiego samym wzrokiem i życzy mu jak najgorzej pod tym sztucznym uśmiechem.
Oczywiście najbardziej znienawidzone spojrzenia zbiera właśnie moja
przyjaciółka, dlaczego? Jej po prostu mało co się nie udaje… Ona ma to coś co
ludzie nazywają talentem, jest też bogata, ale jest kompletnie inna niż
pozostali, można z nią normalnie pogadać.
No i ona jako pierwsza wyciągnęła do mnie rękę, kiedy byłem tutaj
całkiem sam. Życzę jej wspaniałej przyszłości.
-Zaczynamy lekcje-Powiedział na wstępie nauczyciel-Zaczniemy od małego sprawdzianu
umiejętności
-Pamiętasz jak mówiłem, że uszczęśliwiłaś mój dzień?- Szepnąłem do
przyjaciółki, a ona jedynie pokiwała głową-
Teraz całe szczęście znikło-Powiedziałem zrezygnowany
Bardzo fajnie się zapowiada :) Poza tym trafiło też w "moje klimaty". Zakończenie było świetne, widać w nim poczucie humoru. Jedyna moja sugestia to sprawdzanie literówek i przecinków, a tak oprócz tego wszystko dobrze ^ ^ Będę zaglądać, jakbyś dodał opcję obserwowania bloga byłabym niezmiernie wdzięczna, to dużo by mi ułatwiło ;) Uwielbiam opowiadania nawiązujące do muzyki <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i w wolnej chwili zapraszam do siebie
Rocknez
http://andcomewithme.blogspot.com/
Miło mi czytać taki komentarz ^ ^ Sprawdzałem już raz opowiadanie pod względem błędów, więc najwidoczniej musiało mi umknąć kilka rzeczy.
Usuń